Serum oczyszczające z czarną porzeczką BIONIGREE, czyli moja droga do zdrowej skóry głowy
29 listopada
W ostatnim czasie ponownie zaczęłam przywiązywać ogromną wagę do kosmetyków używanych do pielęgnacji włosów i skóry głowy. Zmiany szamponów, odżywek niestety nie sprzyjały moim włosom, co odbiło się na tym, że przetłuszczały się - już na drugi dzień musiałam je myć, a do tego pojawił się łupież.
Miesiąc temu w moje rączki wpadło serum oczyszczające do skóry głowy od BIONIGREE.
Na początek kilka słów o BIONIGREE.
BIONIGREE to firma z polskim kapitałem. Koncepcje produktów oraz ich badania dermatologiczne realizowane są we współpracy z czołowymi polskimi ośrodkami badawczymi. Zaopatrywanie się w składniki od polskich rolników i producentów oraz korzystanie z transportu finalnych produktów kosmetycznych do klientów z wykorzystaniem polskiego kuriera sprawia, że każdy kosmetyk z logiem BIONIGREE jest w produktem polskim. Niebawem asortyment Bionigree rozszerzy się o inne produkty.
Od producenta:
Naturalne serum oczyszczające BIONIGREE BASIC_01 to kosmetyk trychologiczny (specjalistyczny kosmetyk do pielęgnacji skóry głowy i włosów) o działaniu oczyszczająco-ochronnym, przeznaczony do użytku zewnętrznego, do wszystkich rodzajów skóry. To preparat o działaniu złuszczającym, przeciwłupieżowym, antybakteryjnym i przeciwwirusowym. Łagodzi podrażnienia skóry głowy, oczyszcza ją z nadmiaru zrogowaciałego naskórka, rozpuszcza łój zalegający w mieszkach włosowych, reguluje pracę gruczołów łojowych, ułatwiając wchłanianie substancji odżywczych. Już po pierwszej aplikacji serum, włosy unoszą się u nasady, zwiększając swoją objętość i dając niepowtarzalne uczucie odświeżenia.
Jako że jest to produkt o naturalnym składzie, naturalnym zjawiskiem jest wytrącanie się osadu. Nie ma to jednak żadnego wpływu na skuteczność i właściwości kosmetyku. Wymaga jedynie wstrząśnięcia buteleczką przed jego użyciem.
Moja opinia
Serum zostało zamknięte w szklanej buteleczce z pipetką o pojemności 100 ml. Zapakowane jest w kartonowe pudełeczko, a tam też znajdziecie ulotkę z niezbędnymi informacjami na jego temat ( jak stosować, dla kogo jest przeznaczony). Skład produktu został zamieszczony na pudełeczku.
Sam produkt ma postać żołtego płynu o rzadkiej i wodnistej, nietłustej konsystencji. Jeśli chodzi o zapach jest on dość intensywny - mentolowo - ziołowy i nie każdemu może ten zapach odpowiadać. Mnie akurat nie odstrasza.
Aplikacja serum nie jest też jakimś wyzwaniem, bo zakraplacz jest długi i cienki. Jedna pipetka to 5 ml serum i taka ilość w moim przypadku jest wystarczająca. Producent zaleca, by nie przekraczać 10 ml. Ci, którzy nie lubią nanoszenia tego typu produktów za pomocą pipetki mogą to zrobić za pomocą wacika.
Gdzie aplikowałam serum? Na całą skórę głowy z racji tego, że zmagałam się z łupieżem.
Włosy myję rano - serum również używałam o tej porze. Nakładałam serum na około 30 minut przed umyciem włosów. Stosowałam je regularnie przez pierwsze 7 dni. Potem 2 razy w tygodniu. Obecnie już tylko raz w tygodniu profilaktycznie.
Jakie efekty osiągnęłam?.
Pierwsze efekty widziałam już po pierwszych użyciach. Włosy unosiły się u nasady, optycznie było ich jakby więcej ( dla mnie to ważne, bo jednak należę do osób z cienkimi włosami ). Serum spowodowało, że moje włosy zdecydowanie mniej się przetłuszczały. Po dwóch tygodniach zaobserwowałam fakt, że z konieczności mycia włosów każdego dnia, włosy mogłam już myć spokojnie co drugi dzień - bez obawy, że będą one oklapnięte i wręcz nieświeżo wyglądające.
Serum przywraca równowagę dla skóry głowy, a także ułatwia wchłanianie się substancji odżywczych. Do tego mój problem z łupieżem zniknął.
Na koniec mała uwaga z mojej strony. Produkt jak wspomniałam zawiera w składzie mentol, który dla niektórych może wykazywać zbyt silne działanie. Jeśli odczujecie coś takiego to produkt spokojnie możecie rozcieńczyć w niewielkiej ilości wody i następnie aplikować na skórę głowy.
Cena za 100 ml to 96 zł, ale jak dla mnie jest to produkt warty swojej ceny.
POLECAM!